dylemat...


Autor: zmieniona-trzy-kropki
27 listopada 2002, 00:20

wiem ze to banalne i byc moze nie warte napisania tutaj...ale dla mnie to naprawde problem...no moze nie problem ale mam duzo myslenia nad tematem...

chodzi mianowicie o NIEGO oczywiscie...bylismy ostatnio w kinie...(swoja droga polecam "the ring")bylo calkiem milo itd itp...jednak stwierdzam ze inicjatywa na jakiekolwiek spotkania wychodzi ode mnie...nie od NIEGO...wiem ze 1)kocham GO wciaz dlatego staram sie o spotaknia 2)faceci raczej nie dbaja zazwyczaj o zwiazki platoniczne(tym bardziej po zwiazku) 3)on musi sie duuuzzzooo uczyc...w koncu to ETI a nie szkolka niedzielna...

ale przeciez obiecywal mi przyjazn...wtedy ...21 maja....a nawet pozniej...(wlasnie stwierdzilam ze zapomnialam o "rocznicy" rozstania w tym miesiacu...moze troche ze mna lepiej?)...i co mam z tej przyjazni?spotkania kiedy sie o nie postaram?...moze pomyslicie(niektorzy na pewno...)ze jestem szczeniakiem ganiajacym za swoim ogonem bez sensu...moze stwierdzicie ze mam glupie problemy i ze nie jestem dojrzala piszac takie bzdury...powiem tylko na swoja obrone ze jestem szczera...a do tego kocham...naprawde kocham!

i teraz nie wiem czy zaprosic go na ten pierwszy bal...powinnam? czuje sie jak w podstawowce kiedy dziewczynka chciala zaprosic chlopca na dyskoteke ale bala sie "nie"...

mimo ze to juz nie podstawowka...ja tez boje sie "nie"...ale to chyba normalne...prawda?

27 listopada 2002
Kora!!zrobimy notatki+plusiki i minusiki,przeanalizujemy to dokladnie i zatwierdzimy!!hm...ale sie porobilo...nie wazne.spadam bo znowu sie spoznie na autobus...a wiadomo ze ...Ktos moze nie czekac...:
27 listopada 2002
...Ja jestem za tym,żebyś Go zaprosiła na bal...W końcu jesteście przyjaciółmi:)A nie wypada nie zaprosić PRZYJACIELA;)powodzenia w zapraszaniu!
tonio
27 listopada 2002
zrób jak uważasz/jak Ci serce mówi. ale chyba zaproś!

Dodaj komentarz