Archiwum 26 października 2002


cd.
Autor: zmieniona-trzy-kropki
26 października 2002, 21:16

ide bo to ON jest moim powietrzem..chcialabym go wdychac codzien by wypalal sie na mojej skorze jak gorace letnie sloneczko...ach...Slonce...

powietrze...
Autor: zmieniona-trzy-kropki
26 października 2002, 21:14

zdrowe i swieze bo znad morza...

nie mam juz tak wielu przyjaciol jak kiedys...oprocz tego mam manie pisania wieczna ochote na papierosa i ... i nie wiem co jeszcze...napewno kilka rzeczy sie znajdzie...

chyba musze wyjsc...tak...wypchnac leb na zewnatrz...zapale sobie(w koncu!) wiem ze to niezdrowe ale na cos przeciez trzeba umrzec prawda?...

ciekawe jak to sie zakonczy bo ide do NIEGO...nie wiem czy to dobry pomysl ale musze sie o tym przekonac...nie bede z nim sama na szczescie...(?)

krzycze do Was ludzie cholera!!!
Autor: zmieniona-trzy-kropki
26 października 2002, 20:27

krzycze i nic...kupa!jedna wielka smierdzaca kupa!

jestescie wszyscy inteligentni lub nie.w wiekszosci cierpiacy.cos tam Was boli albo i nie.chcecie poparcia.liczycie na czyjes zdanie ale nie zawsze sie z nim liczycie.jestescie agresywni albo i nie.jestescie nienormalni albo i normalnie.jestescie poetami lub tylko imitacja poetow.jestescie samotni lub macie wielu przyjaciol kochankow i polowek...

Wy wszyscy wspaniali i nie...to odpowiedzcie mi qrna na kilka pytan:

dlaczego clebula sie przypala  ma warstwy i nie dotykajac potrafi ranic az do lez?dlaczego wszyscy ludzie sa egoistami?dlaczego tylu ludzi udaje?dlaczego ktos kogos chce a tamten ktos tego kogos niekoniecznie?dlaczego wszystko jest skomplikowane albo proste?dlaczego niektorzy barwy widza a inni je czuja?dlaczego zostajemy obdarowywani roznymi talentami a nie wiemy o ich istnieniu?dlaczego piszemy?dlaczego cierpimy?dlaczego cos tam nas boli i po co?dlaczego mamy jakies dziwne lub mniej dziwne problemy?dlaczego majaczymy na jawie i we snie?dlaczego kochamy?dlaczego urajamy sobie wiele rzeczy?dlaczego budujemy mury ktorych sami nie potrafimy zburzyc?dlaczego wspolczujemy?dlaczego jestesmy pelni litosci?dlaczego nie potrafimy wielu rzeczy?i dlaczego nigdy sie ich nie nauczymy???

dlaczego jest tyle pytan a odpowiedzi niewiele?

krzycze i krzycze caly czas...i dlaczego nikt mnie nie slyszy???

lalala
Autor: zmieniona-trzy-kropki
26 października 2002, 19:30

kupa no...nie d;ugo nie bede miala netu na kilka dni...i co ja bidna zrobie?:)

jakie to smieszne jak szybko uzalezniami sie od takich przybytkow technologii.ja glupia zamiast wyjsc z psem albo porobic kilka ciekawych zdjec porysowac no dobra...pouczyc sie albo poczytac dobra ksiazke siedze w domu i gapie sie w ten szary smierdzacy monitor..fuj!

ale wczoraj mi bylo fajnie:)tak bardzo chcialam sie upic.nawet nie przypuszczalam ze bede miala okazje wlasnie wczoraj.butelka wina w zupelnosci wystarczyla wiec bylam calkiem ekonomiczna wczoraj:)wino polwytrawne biale bylo i w sumie bylo tanie bo kosztowalo 9 zl.ale tak mnie ucieszylo ze jego cena nieistotna...

na przeciwko buduja nowe budynki...dzisiaj z ojcem odgrzebalismy stara lornetke...:)jak ludzie sie tam jacys wprowadza to pobawie sie w big brothera;)...moze trafie na okno lazienkowe jakiegos przystojnego pana?nie obrazilabym sie...hihi :D

 

?
Autor: zmieniona-trzy-kropki
26 października 2002, 16:18

przed chwila dalam mojemu psu jesc...jak zwykle podszedl  powachal i zrobil mine jakbym dala mu cos obrzydliwego...i odchodzi z pogarda w oczach...a kiedy ja cos jem(nawet cebule) rambo siada i patrzy sie porzadliwie...zje wtedy nawet cebule...bo z gory zaklada ze moje jest lepsze...

dlaczego tak jest?pomijajac juz zwierzece instynkty itp.

ludzie przeciez tez tak maja...to co mamy podane na dloni nie interesuje nas tak bardzo...i dlatego cierpimy sobie dla czegos co jest nieosiagalne...czy to jest sensowne?mysle ze nie...ludzie to dziwne zwierzatka.lubimy rzucac sobie klody pod nogi.i jest nam obojetne czy to sobie czy innym...chore...moze to wynika z ambicji...?

jednak bylo cos w blogu ktory ostatnio czytalam.moze my po prostu wymyslamy sobie coraz to wiecj powodow do zmartwien?moze my tak naprawde chcemy cierpiec?moze to jest jakas wewnetrzna potrzeba kazdego z nas?

bo faktycznie przeciez zawsze mozna sprobowac chociaz  zmienic cos w taki sposob zeby zaoszczedzic sobie cierpien i wyrzucic kilka z listy.trzeba tylko chciec.

przeciez jak moj pies zglodnieje to i tak zje to co mu dalam...

impreza...
Autor: zmieniona-trzy-kropki
26 października 2002, 03:05

w pierwszym wpisie pisalam ze nie bede ipiswyac imprez...i tak tez robie....

hhmmm...winko bylo dobre...mniam...ale wiecie co jest najgorsze???ze w takich momentach mysle tylko o NIM!dlaczego ?czy to nie dziwne..???buziaki (to nie bylo tanie wino :) naprawde!)

dobranoc wszystkim...