Archiwum 08 października 2005


oj nie wiem
Autor: zmieniona-trzy-kropki
08 października 2005, 00:52

no. znowu jesien - a moj organizm i psychika zachowuja sie dokladnie tak samo jak kazdej jesieni..musze przyznac ze to wielce irytujace jest..wiecznie zla roztrzepana i niespokojna..zabralam sie do tej notki z mysla ze mialabym ochote pisac i pisac i pisac i pisac..ale inaczej niz zwykle tzn usiac i zaczac na klawiature przelewac zupelnie serio rozwazania o zyciu i smierci ! zaczynajac bloga mialam tak na okraglo (mloda bylam to i wydawalo mnie sie ze cus do powiedzenia mam no i ciekawsza swiata wiec dumalam i dumalam). irytujacy jest fuckt ze w wieku 21 lat sa momenty kiedy zupelnie juz ni czuje sie mloda i pelna zycia tylko stara i zgorzkniala..a przeciez jeszcze masa zycia przede mna (nie dopuszczajac mozliwosci ewentualnego szybszego konca - bo tak naprawde umrzec/zginac mozemy kazdego dnia).praca.moze i owszem moja praca nie jest mega meczaca i nie trwa 8 czy 16h dziennie ani tez praca do ktorej musialabym przygotowywac sie tyle co nauczyciele tradycyjni ale rowniez wymaga ode mnie sporo.denerwuje mnie lekcewazenie mojej pracy dlatego ze to "tylko stanie i mowienie i do tego tyle mi za to placa"! owszem teoretycznie na kase ni powinnam narzekac (choc wiadomo jak jest z palcem i reka..) ale jest jeszcze milion innych czynnikow - nie tylko kasa. zreszta ja najlepiej wiem ile nerwow i rowniez zdrowia kosztuje mnie to "gadanie". [wiadomo ze kupa i patyki dwa konce zawsze maja ale ta notka z zalozenia nastawiona jest na pesymizm bardziej niz optymizm wiec dobrych stron zycia slawic tu dzisiaj ni bede].. poza tym ludzie..zawsze sie ich balam ale chyba nigdy nie wkurzali mnie tak bardzo jak przez ostatnie pol roku. pewnego dnia po prostu zaczeli wkurwiac i trwa to do dzis dzien..w srodkach publicznego transportu mozna wybuchnac ! brak kultury smrod i chamstwo. takie mam zdanie o podroznych korzystajacych z zkm w trzymiescie (co smutniejsze bez wzgledu na wiek czy status spoleczny zachowuja sie tak samo). wkurza mnie ze mam tyle mysli naraz. wkurza mnie ze wszystko musze zapisac bo pozniej zapomne (w rezultacie wychodzi i tak 50/50). w ogole sama siebie wkurzam. kiedys rowniez siebie ni lubilam i rowniez mnie to bolalo ale mialam kogos kto pozwalal mi o tym az tak bardzo ni pamietac a teraz od jakiegos czasu nikogo ni mam wiec ni umiem zapomniec o tym jak sie ni lubie. i zalosne jest to samo w sobie. ni wiem czy wine za takie zachowania zrzucic na wychowanie czy cholera na co ? bo przeciez zawsze na cos lub kogos trza zwalic ! potrzebuje potwierdzenia wlasnej wartosci zeby wierzyc ze jakakolwiek jest..to smutne prawda? do tego moja "supportive" family mi nic a nic ni pomaga w polubieniu czy chociaz zaakceptowaniu siebie..bleh..

a macie czasem takie psychodeliczne czarne wizje codziennych czynnosci ? ja np bardzo czesto krojac chleb wyobrazam sobie ze ucinam sobie palca. a ostatnio zaczely nawiedzac mnie nowe wizje! jadac autobusem w poblizu jakis "ciemnych typkow" wyobrazam sobie jak cos brzydkiego mi robia..np raz wyobrazalam sobie ze podszedl taki do mnie i ciachnal mnie siekiera na pol, albo innym razem ze wychodzac koles skrecil mi kark..itp.. ni jestem chyba normalna co ? w listopadzie minie rok od mojego wypadku..moze stad te dziwaczne "wizje" ? bo to na pewno nie kwestia ogladanych filmow(staram sie unikac horrorowatych i brutalnych nadmiernie) czy gier komputerowych (za slaby komp).

ehh bez sensa..moglabym tak jeszcze godzinami marudzic bo to moja domena a i tak notka wyjatkowo dluga..wiec lepiej pojde na razie przy dzwieku hiszpansko-jezycznej piosenki i echa afery towarzyskiej u mamy na imieninach..

cmokas