Archiwum 13 października 2005


it never rains but it pours!
Autor: zmieniona-trzy-kropki
13 października 2005, 18:13

fuck! juz przez chwile bylo niezle - PMS trochu przeszedl zreszta okres sie konczy wiec jest niezle poza tym w koncu kupilam sobie od dluzszej chwili poszukiwane: czarne trampki (w sensie nie konkretnie trampki tylko obuwie sportowe) i chuste (bo od pol roku boli mnie co jakis czas gardlo a w szaliku to ja jeszcze ni kce chodzic) bylam dzisiaj na plotach z kolezankami w grupie, zamienilam 3 slowa z angolem, wczoraj bylam na pierwszych zajeciach z salsy, obejrzalam po raz 2 "intymnosc" ktora bardzo mi sie w kinie podobala gdy widzialam japo raz pierwszy i "American History X" z moim ukochanym Nortonem lecialo wczoraj, kroi sie kilka ciekawych koncertow w trzymiescie  i ogolnie w miare..do czasu oczywiscie..od jakis 2 tyg mam wielka nerwowe przez prace :/ tak jak do tej pory nigdy nie mialam na pienku z szefowa tak teraz w kolko cos idzie nitak ! a to dyspozycyjnosc za pozno dalam (i np wcisnela mi prace w trakcie zajec na uczelni a dokladniej cwiczen),a tu "kombinuje" bo chce przelozyc jedna pierdolona godzine (ni pamieta juz ze zawsze bralam dodatkowe godziny jak tylko do mnie zadzwonili..) a dzisiaj np. okazalo sie ze jest zmiana w planie i powinnam byc w pracy zamiast na 19 na 17.30 ! w sprawie tej zmiany zadzwonily do mnie (niestety mialam padnieta komorke)godzine przed rozpoczeciem zajec! wkurw mnie bierze jak pomysle ze szefowa bedzie pewno probowala jakies kazanko mi walnac! znalazl sie ktos na te godzine wiec niby cacy ale kurwa mac no ! do tej pory z praca wiekszych problemow ni mialam poza odpadajacymi godzinami (kiedy uczniowie ni przychodza - trace czas a ni dostaje za to zaplaty) albo lekkim stresem przed zajeciami z grupa na wysokim poziomie..a ostatnio w kolko cos idzie ni tak! nosz kurwa mac!
w domu w miare spokojnie dla odmiany chociaz dzisiaj przy obiedzie stwierdzono ze jestem przewrazliwiona i mam obsesje (dziwne prawda? po tym jak przez wieksza czesc swojego zycia slysze ze jestem gruba,"tlusta" czy po prostu zbyt okragla,jak matka podstawia mi pod nos herbatki odhcudzajace,jak codziennie rodzice pytaja sie mnie czy juz sie wazylam). stwierdzenie to padlo po tym jak moja mamuska zaczela komentowac tym swoim dziwacznym tonem jak to ja lubie jesc. i chuj lubie - i co z tego ? na co ojciec ze jak bede wazyc 100 to trza bedzie operacje zrobic. i jak ja mam siebie niby polubic? niby wiem ze nie jestem gruba ale slyszac takie rzeczy na codzien jak temu ni zaczac wierzyc? jak nie brac tego do siebie i nie byc przewrazliwiona? chce mi sie ryczec. nic nie idzie jak powinno.. chociaz hiszpanski mam na uczelni i ni musze sie przymusowo uczyc smierdzacego ruska..

"JEST JAK JEST - NIE JAK POWINNO BYC! a POM POM !"