Tagi: kupa
06 sierpnia 2007, 20:50
ufff..wróciłam wczoraj z Kostrzyna i po raz kolejny doceniłam wyższość porcelanowego bożka nad plastykowym toi-toi'em (na drzewnym stoku mówili przez radio 'toj-tojka' ale nie podoba mnie się sprowadzenie tego przybytku do żeńskiego rodzaju ;P). wyjazd bogaty w doświadczenia.chociaż dziwniej tam niż w Żarach..i to podobno ostatni taki.. szkoda by była.ot co!
jakiś czas temu skonstrułowałam taką mąrdą, długą notkę, którą mi wcięło..dzięki temu pogrzebałam w firefox'ie i tera mogę kopiować z tego okienka zanim zapiszę:> mówcie mi mały geniuszu! buhaha! (nie, nie mogłabym jak część z Was pisać najpierw w Wordzie, a potem przerzucać tu - to by było zbyt proste;) )
muszę uchylić czoła przed administracją blogów, która słucha uważnie próśb i błagań. jeszcze tylko dowiem się jak wkleić szablon i zmienić se hasło i będzie cacy ;)
przed Woodstockiem spędzałam czas głównie na nicnierobieniu, z przerwą na okazjonalne sprzątanie pokoju (w ratach-trwa to do dziś), i równie okazjonalne pracowanie. samo nicnierobienie przyjemne w momencie czynu, pod koniec dnia jednak, sprowadza moralniaka, że kolejne 24h ni zrobiłam z sobą nic! a przecież tyle książek czeka w kolejce na przeczytanie! tyle plików do posegregowania w kompie, mp3 do potagowania, filmów do obejrzenia/sprawdzenia/nagrania (tak wiem jestem niezdrowa w kwestii kompa)! tyle języków do nauczenia! przede wszystkim tyle decyzji do podjęcia.. myśl, że już się obroniłam i ni będę miała biletu ulogowego, jak tylko oddam spowrotem legitkę przeraża;).. ale serio jest to strasznie dziwne uczucie..coś trza z sobą zrobić! i to na pewno ni będzie mgr z dziennikarstwa, bo brzmi to idiotycznie.. coraz bardziej się skłaniam ku studiom filmowym w uk..ale boję się samodzielności (jako drugie-najmłodsze, na maxa niesamodzielne dziecko mojego rodu). wóz, albo przewóz. a póki co nicnierobienie trwa..
cmokas miśki żelowe!